Nowozelandczyk Edmund Hilary jako pierwszy człowiek na świecie zdobył szczyt Mont Everest. Pański wyczyn – przebiegnięcie maratonów na wszystkich kontynentach – jest swego rodzaju takim szczytem. Co Pana skłoniło do podjęcia tego wyzwania?
Chcę zdobyć koronę maratonów świata. Kieruje mną jakaś siła wewnętrzna, która popycha mnie w dążeniu do wielkiego celu. Sport również daje mi siłę do normalnego życia i walki ze słabościami, od których człowiek nie jest wolny. A sport jest odskocznią i dzięki niemu mogę znaleźć się w świecie marzeń
Po maratonach w Maroku, Izraelu, Warszawie, Rio de Janeiro został Panu do przebiegnięcia maraton w Nowym Jorku i Korona będzie pańska. Proszę powiedzieć, który z biegów wywarł na panu największe wrażenie?
Z pewnością Maroko (Rabat). Temperatura ponad 35 stopni, a przede mną walka z kilometrami, upałem i co się dzieje? Maratończycy pomylili trasę i biegliśmy 8 km więcej, czyli w sumie 50 km. 42 km za nami, a tu trzeba biec dalej i to był najlepszy sprawdzian hartu ducha i pokonanie ludzkich możliwości. A z kolei w Rio de Janeiro urzekł mnie pomnik Chrystusa.
W biegu maratońskim zawodnicy często przechodzą kryzys, czasem tak silny, że niektórzy schodzą z trasy. Jak Pan przełamywał tę słabość? Zważywszy, że ma Pan 70 lat…
Siła fizyczna i siła ducha, żegnałem się i dalej biegłem pomimo wszystko. Na 30. kilometrze, gdzie zostało 12 kilometrów do mety, a to tak blisko, a tak daleko. Myślę, że nie bez powodu istnieje mówi się o samotności długodystansowca. Przyjaciółmi i kolegami jesteśmy po przekroczeniu mety, a wcześniej jesteśmy skazani wyłącznie na siebie.
W tym roku obchodzimy 100-lecie hrubieszowskiego sportu. Jakie jest pańskie przesłanie dla przyszłych pokoleń?
Chciałbym powiedzieć, że uprawianie sportu niezależnie od wieku, pochodzenia, statusu majątkowego jest pasją tak, jak zbieranie znaczków, myślistwo, czy zbieranie monet. Ja postawiłem na sport, a konkretnie na maraton i jest mi z tym bardzo dobrze. Życzę wam, żebyście mieli coś lub kogoś, kto was rozpali do przygody z bieganiem, jestem naocznym przykładem, że warto biegać.
Tą rozmową zakończymy cykl "Portrety Mistrzów Hrubieszowskiego Sportu".
Z okazji zbliżającego się Nowego 2024 Roku, sportowcom i ludziom, którzy są związani ze sportem życzymy bicia rekordów życiowych, stawania na najwyższy stopień podium, walki z samym sobą i zdrowia, aby nam się te marzenia spełniły.
Komentarze